NOWOCZESNE AUDIO W NIEWIELKIEJ OBUDOWIE.
ALL IN ONE M10 FIRMY NAD
Przygotował: Arkadiusz Baranowski
Świat smart urządzeń "wszystko-mających" jak widać nie omija produktów rynku audio. Do tej pory każdy z melomanów (o audiofilach nie wspominając), w pierwszej kolejności pomijał tego typu urządzenia jako "gorszej klasy" produkty. Powodów było wiele, z jednej strony nasze jakby nie patrzeć przyzwyczajenia, z drugiej odwieczna potrzeba zmian w swoich systemach jak nie źródeł, to przewodów. Jak nie przewodów to wzmacniaczy... w przypadku urządzeń audio All in One wszystko zostało dopracowane przez producenta, przemyślane, zamknięte w jedną całość i... i na tym koniec. Pozostają oczywiście przewody głośnikowe oraz same głośniki, ale to już "nie to samo".
Świat jednak nie stoi w miejscu (także branża audio) i garściami wykorzystuje zdobycze rynku IT, gdzie komputer coraz częściej staje się centrum rozrywki. W przypadku NAD M10 jego "komputerowy" rodowód widać już na pierwszy rzut oka. Niewielkie rozmiary oraz waga przy uwzględnieniu jego możliwości wprost wskazują, że obok miniaturyzacji inżynierowie garściami wręcz czerpali z pomysłów rynku IT.
Na pierwszy planie mamy wyświetlacz. Dzięki niemu jesteśmy w stanie zarządzać nie tylko multimediami, ale sterować całym urządzeniem. A to nie wszystko, cały wyświetlacz może też definiować styl urządzenia - jak nie pokrętła, to wskaźniki wychyłowe. Sporo tego i dla wielu osób będzie to spełnieniem ich oczekiwań. Czy słusznie... to już kwestia gustu, w dobie zarządzania sprzętem audio smartfonem czy tabletem można by uznać ten element w wielu przypadkach za zbyteczny.
Dzięki opisywanemu ekranowi pozbyto się też fizycznych przycisków, pozostaje więc nowoczesny wyświetlacz od frontu i... to byłoby na tyle.
Tył mamy już bardziej "klasyczny", gniazd przyłączeniowych pomimo niewielkich gabarytów mamy "pod dostatkiem" tym bardziej mając na względzie fakt, że opisujemy sprzęt niewielkich gabarytów (to po pierwsze), a jego nadrzędnym celem jest wykorzystywanie zasobów muzycznych świata cyfrowego (streaming).
Z tyłu znajdziemy więc dwa wejścia analogowe RCA (niestety nie mamy nawet w podstawowej wersji pre gramofonowego), jest też PRE dla końcówki mocy. Obok dwa wyjścia na aktywne niskotonowe głośniki (subwoofery) - nie bez powodu, ale o tym w części opisującej brzmienie. Mamy też wejścia cyfrowe w postaci HDMI ARC i po jednym: coaxialne oraz SPDiF.
Z tyłu urządzenia znajdziemy też gniazdo LAN, USB (z czego jedno jest serwisowe) oraz przycisk uśpienia. Tak Szanowni Państwo, przycisk uśpienia zainstalowano z tyłu wychodząc z założenia, że skoro urządzenie ma funkcję automatycznego przechodzenia w tryb uśpienia, przycisk STANBY można umieścić z tyłu obudowy. I jest to pierwsza znacząca wada tego systemu - albo przyzwyczajamy się do automatycznego uśpienia i jest "ok", albo sens wstawania do sprzętu i sięgania do tyłu by na i tak bardzo małym urządzeniu znaleźć jeszcze mniejszy przycisk usypiania M10 wydaje się co najmniej dziwny. Kolejny problem w tym przypadku (zwrócony mi zresztą przez dotychczasowego użytkownika M10) jest jego waga. Urządzenie jest lekkie na tyle, że zdarza się dosyć często w trakcie naciskania z tyłu przycisku STANBY przesunąć naszego testowanego All in One do przodu. Uwierzcie lub nie - bywa to naprawdę irytujące. W naszym odczuciu najlepiej po prostu pogodzić się z faktem automatycznego przechodzenia w stan uśpienia i zapomnieć o tylnym przycisku (prawdopodobnie taki był zamysł inżynierów firmy NAD).
Z tyłu mamy też wysokiej klasy gniazda do podłączenia głośników, ale to już jest standardem i nie wydaje się robić na nikim wielkiego wrażenia.
Urządzenia audio "smart" kierowane są nie tylko do wąskiej grupy odbiorców. Ich zalety można by wymieniać naprawdę długo, tak więc najważniejsze jest, aby to klient wiedział (lub dowiedział się) dlaczego akurat warto w swoim systemie audio postawić na tego typu rozwiązanie.
NAD M10 nie wychodzi przed szereg w żaden sposób względem konkurentów. Nie wyznacza też żadnych nowych standardów. Czy to wada? Absolutnie nie, trudno bowiem oczekiwać, by sprzęt tego typu nagle stał się innowacyjny względem konkurencji, skoro korzysta z tych samych rozwiązań i pomysłów. Wszystko rozbija się więc o detale. Elementem dodatkowym w tym przypadku miał być jak rozumiem ukłon wobec użytkowników bardziej tradycyjnych w temacie sterowania pilotem. Tyle tylko, że piszemy bardziej o takiej ewentualnej możliwości, nie jako o fakcie. Powodów jest kilka, na wyposażeniu pilota brak, pozostaje wykorzystać pilot innego urządzenia. Musimy w takim przypadku pogodzić się z trudem konfiguracji sterownika innej firmy, który może działać jedynie dzięki pośrednikowi w postaci czujnika IR. Wydaje się na początek "może przebrniemy", ale w tym momencie znów mamy problem, bo czujnik podczerwieni nie jest na wyposażeniu. Całość i tak potrzeba konfigurować za pomocą aplikacji na tablecie... Czyli znów sięgamy po kolejne urządzenie, aby zarządzać naszym M10. Wygląda to bardziej jako zniechęcenie do wykorzystania możliwości jakie przewidziano dla tego urządzenia niż realną alternatywę.
Na wstępie wspomniałem o tym, że w obecnych czasach tabletów posiadających wysokiej jakości ekran, wszystkie ekrany na samym urządzeniu zdają się być jedynie dodatkiem mającym nas (przynajmniej na początek) zachwycić i przekonać. Ale tylko na początku korzystania z urządzenia, w efekcie końcowym i tak sięgniemy po telefon czy tablet zapominając całkowicie dlaczego mamy na froncie wyświetlacz zamiast klasycznych przycisków. Mógłbym napisać raz jeszcze, że mogłoby go w ogóle nie być (i taka też jest opinia większości osób mających bliższy i dłuższy kontakt z produktem NAD'a).
Sama konfiguracja (za pomocą tabletu, na przekór wszystkiemu i wszystkim) odbywa się szybko i intuicyjnie. Nie jest tak rozbudowana jak u konkurencyjnego TDAI-1120 marki Lyngdorf, ale też te dwa urządzenia pomimo porównywalnej (ale tylko porównywalnej, bo NAD m10 jest droższy) kierowane są do zgoła innego grona użytkowników (ale o tym za chwilę).
Aplikacja jest responsywna na tyle, by nie mieć do niej żadnych zarzutów, do tego czytelna (intuicyjna) w obsłudze.
Urządzenie umożliwia korzystanie z zasobów muzycznych do 24bit 192kHz oraz DSD, ale tutaj też z pewnym zastrzeżeniem. Nie będzie to "czysty" DSD a jedynie konwersja (a więc nie pełnej jakości DSD) do formatu w jakim M10 jest w stanie odczytać naszą muzyki. A to nie wszystko, do całej tej czynności wymagana jest instalacja BluOS (do której zarzutu mieć nie można).
NAD zresztą jak konkurencyjny Lyngdorf posiada wbudowany system korekcji akustyki. I tutaj warto pozostać dłużej przy tym temacie. Ten pierwszy korzysta z licencjonowanego Dirac Live (znanego m.in.: a systemów firmy ARCAM), ta druga marka wykorzystuje jak się okazało w teście znacznie bardziej rozbudowany i wnoszący o wiele większe korzyści w brzmieniu rozwiązanie - RoomPerfect.
Porównań pomiędzy M10, a TDAI-1120 w naszym teście będzie od teraz więcej, bo te dwa urządzenia pomimo łączach je idei oraz wielkości są kompletnie różne.
Skoro zaczęliśmy już w kilku słowach o korekcji akustyki pomieszczeń w produkcie marki NAD zmiany te są "czytelne" ale nie wnoszące aż tak dużych i pozytywnych zmian w samym brzmieniu. Do tego dochodzi samo przeprowadzenie całej czynności związanej z korzystaniem z tych "narzędzi" mających na celu poprawę brzmienia. Lyngdorf w tym przypadku jest niedoścignionym wzorcem tak w kwestii całej konfiguracji jak i efektu końcowego. O ilości możliwych profili czy rozwiązań idących w późniejszym czasie użytkowania, a obejmującego korekcję brzmienia - NAD M10 poległ bezwzględnie.
Szkoda, że tylko Lyngdorf sięga po tak rozbudowane narzędzia do tego dające często aż tak wymierne korzyści, pozostaje jednak przyznać, że nie dla każdego będzie to (choć powinno) wyróżnikiem decydującym o wyborze danego produktu.
Wybierając tego typu produkt poza jego zaletami w postaci możliwości połączenia się z różnymi serwisami muzycznymi jest samo brzmienie. I dlatego tak ważne jest zwrócenie uwagi na efekt końcowy po skorzystaniu z korekcji akustyki, bo skoro można to zrobić "lepiej" nie powinnismy rezygnować z takich możliwości. Tym bardziej i tutaj UWAGA - aby w pełni wykorzystać możliwości Dirac Live musimy wyłożyć kolejne 400 złotych z kawałkiem (100$). To uważam jak i wielu użytkownika M10 za totalną pomyłkę. Przypomina to sytuację z możliwością wykorzystania pilota od innego urządzenia, ale wszystko jest tak przemyślane, aby z tego po prostu zrezygnować.
Tak więc mamy (niby) Dirac Live, ale z drugiej strony jednak go nie mamy. Pozostawiam to do oceny czytającym te słowa.
Sama funkcjonalność w postaci współpracy z różnymi serwisami strumieniowymi stoi na najwyższym poziomie. Tutaj nie można chcieć więcej. Jest to po prostu oparte o doskonałe rozwiązanie w postaci BluOS. Każdy więc kto miał okazje sięgnąć przynajmniej raz po urządzenie oparte o to rozwiązanie wie, że nie rozczaruje się w tym temacie.
Na koniec w części opisującej kwestie programowe/użytkowe - urządzenie dla jednych niestety dla innych zbawiennie samo dokonuje aktualizacji oprogramowania. Większość użytkowników wolałaby mieć większy wpływ na podejmowane przez ich urządzenie "decyzje" w tym zakresie (często nie każda aktualizacja w praktyce polepsza funkcjonalność sprzętu), ale na to już nie mamy żadnego wpływu. Tak jest i... koniec.
Przejdźmy więc do samego brzmienia. Najbardziej istotnego w trakcie wyboru sprzętu audio nie tylko tego typu (All in One).
Jak wspomniałem na samym początku nie bez powodu firma NAD na tylnym panelu umożliwia podłączenie aż dwóch aktywnych głośników niskotonowych. M10 nie wpisze się w system pełnowymiarowych głośników podłogowych, testowaliśmy go wraz z kilkoma bardziej lub mniej wymagającymi parami kolumn głośnikowych i prawda jest taka, że sprzęt ten pomimo swoich zalet nie poradzi sobie w każdym przypadku z prezentacją brzmienia na odpowiednim poziomie.
Tutaj (znów nie bez powodu) porównując go do konkurenta firmy Lyngdorf - NAD M10 pokaże brzmienie ciekawsze zestawiając go z mniejszymi głośnikami lub tworząc system monitorów podstawkowych + 2 subwoofery.
TDAI-1120 zaskakiwał nas nie tylko zdolnością napędzenia większych niż można by oczekiwać kolumn podłogowych, ale bramie nie było bardziej "dojrzalsze", mniej efekciarskie i pozbawione chęci udowadniania "muzykalność ponad wszystko".
NAD M10 potrafi zagrać żywiołowo, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Takie granie będzie się podobać pomimo faktu, że brakuje mu tej namiastki naturalności. Daleko też do tworzenia jedynie wrażenie efekciarstwa czy próby usilnego udowodnienia tego, że muzyka musi się podobać. Nic z tych rzeczy! Całość jest poukładana ale co słychać już na wstępie - pod niskie tony. W tej spójności słychać już od samego początku, że wszystko zostaje podporządkowane pod szybkość i wybrzmienie niskich zakresów. Jest w tym wszystkim blask, jest też efektowność przekazu, muzyka jest żywa i barwna. Całość sprawia wrażenie przekazu bliskiego naturalnemu (za te pieniądze można by już tego oczekiwać), ale jest to bardziej wrażenie niż realne brzmienie zdolne do spokojniejszego pokazania muzyki różnych emocji.
Czy wobec tego M10 może nie podobać w swoim przekazie? Jak najbardziej, to rodzaj brzmienia w którym jesteśmy angażowani i wciągani w to, co słyszymy. Dla osób osłuchanych i szukających brzmienia muzyki bliższej realności M10 nie będzie idealnym kompanem (tutaj zdecydował przewaga konkurenta marki Lyngdorf).
Góra w M10 potrafi błyszczeć i być w pewnej spójnej ale jednak kontrze do niskich tonów, jest w tym bezpośredniość i czasem bezkompromisowość. Średnica za to w niektórych nagraniach wydaje się być najciekawsza, szczególnie w spokojniejszych nagraniach.
Jak już bardziej osłuchani melomani domyślają się, firma NAD łączy w uzyskiwanym brzmieniu nowoczesność z próbą pogodzenia takiego brzmienia z bardziej "klasycznym" i zrównoważonym przekazem. Czy udała się ta sztuka - jak ze wszystkim w świecie audio - to już pozostaje bardzo subiektywne, w naszym odczuciu można oczekiwać w tej cenie ciut więcej spokoju w przekazie.
NAD M10 będzie bliższe wyborowi tym, dla których muzyka musi być bliższa ich sercu niż rozsądkowi. Często jest to ten typ grania, który pozbawiony jest kompromisów i stawia bardziej na wyrazistość przekazu (w głównej mierze niskich tonów).
Co jednak łatwe do przewidzenia - z większymi głośnikami M10 traci na różnorodności niskich tonów, stawiając masę nad detale. Im mniejsze głośniki tym ciekawsze brzmienie w zakresie niskich tonów.
Podsumowując M10 może się podobać od strony użytkowej ale także brzmieniowej. Ma kilka rozwiązań nie do końca przemyślanych (przyciski STANDBY i obsługa klasycznym pilotem) oraz wpadkę nie do końca zrozumiałą z perspektywy klienta wydającego wcale nie małe pieniądze za ten sprzęt. Dopłata 100$ do pełnej wersji oprogramowania do korekcji brzmienia... pozostawię to Państwa ocenie. Mając na uwadze, że opisywany w kontrze TDAI-1120 marki Lyngdorf pomimo niższej ceny nie ogranicza programowo użytkownika, RoomPerfect nie tylko okazuje się lepiej spełniać swoje zadanie, ale jest w pełnej darmowy i zawarty w samym urządzeniu (bez potrzeby korzystania z komputera). NAD M10 za to może nie bardziej podobać ze względu na kolorowy wyświetlacz... pamiętajmy jednak, że w dobie korzystania z telefonu lub tabletu - traktujmy to jako ciekawy dodatek, nie jako warunek wyboru i zakupu.NAD M10 przekonuje też płeć piękną - zgrabna forma, doskonale wykonany. Może się podobać jako wyposażenie nowoczesnego M.
Na rynku jest kilka podobnych konstrukcji, które są bezpośrednią konkurencją i mogą stanowić mocną alternatywę dla testowanego NAD'a. Jak zawsze polecamy porównanie bezpośrednie i skorzystanie z możliwości odsłuchania u siebie w domowym zaciszu tego typu konstrukcji. M10 ma swoje zalety, niestety okupione swoimi (czasem poważnymi) wadami. Jak widać wszystko zamyka się w subiektywnym odbiorze i potrzebach. Czy ma być efektownie czy może bliżej prawdziwego brzmienia. Czy muzyka to dla nas bicie serca czy może kierujmy się jednak rozsądkiem i muzyka ma także poruszyć nie tylko nasze serce, ale i duszę.
Ten wybór musicie już Państwo dokonać we własnym zakresie.
Moc ciągła: 100W przy 8/4Ω
ESS Sabre 384kHz/32bit
Dirac Live
Kolorowy wyświetlacz TFT
AirPlay 2
Bluetooth Qualcomm aptX HD
BluOS
Ethernet + WiFi
HDMI eARC
Wejście USB (serwisowe + HDD)
Wejścia liniowe stereo (x2), wejścia cyfrowe (koncentryczne/optyczne)
Wyjście przedwzmacniacza, wyjście subwooferowe (x2)
Wejście IR, wyjście wyzwalacza 12V
Aplikacje dla iOS, Android, Mac OS, Windows
Serwisy muzyczne: Amazon, Spotify, Tidal, TuneIn, Napster, Deezer, Qobuz
Pobór mocy (standby): 0,5W
Nasze odsłuchy oparliśmy także o następujący materiał muzyczny: